Bóg, to ten (może być), kto spłaca kredyty
Nie zdają się na nic moje dni, ostatnie dni bez
dwa, dwadzieścia cztery
Osiem, nie, nie jesteśmy oficery
może Bóg da, oni odbiorą, zawsze odbierają
zgwałcą i spalą, dadzą bilet w dwie strony
dla siebie, nie dla ciebie, ani dla nikogo w niebie
Bóg zawsze żyje także w chlewie, nie także, bo i w niebie
nigdy w gniewie, zdradza mnie, nie Ciebie
Stąd by się wydostać, dla szatana jedna droga
tocząc kamienie, wolnego świata, ludzie zdychają
Bóg, trzy słowa, tak mało liter
zbyt dużo gitar, za dużo przywar, gestów i westchnień
Widziałem kobietę w nocy,
z dzieckiem na głowie
nienawidziła świat(ł)a
nigdy nie szła do szkół
zbawiała, zawsze dziewica, ostatnia ladacznica
Ludzie tocząc kamienie, uciekają
nie wierząc w, za i w swoje brzemię
Amen. Raz ostatni, dwa, dwadzieścia trzy
osiem, osiemdziesiąt osiem.